05.06.2010
Kinowo
102, Warsaw, Puola

Kinowo, czyli na czym byłam w kinie w ciągu minionego miesiąca….


„Invictus” – piękna wzruszająca historia oparta na faktach o tym, jak Nelson Mandela i kapitan reprezentacji RPA w rugby połączyli swoje siły w walce o mistrzostwo World Cup, a w przenośni – o zjednoczenie kraju. Film nie opowiada o rządach Nelsona Mandeli kompleksowo, a jedynie o części jego działalności związanej ze sportem. Bardzo mi się podoba taki zabieg, nie chodziło tu o pokazanie życiorysu Mandeli, ale o konkretną historię z jego prezydentury i na jej podstawie widzimy jak walczył o zjednoczenie rodaków. Przez myśl mi tylko przeszła obawa, że mniej roztargnieni widzowie, mogą pomyśleć, że Mandela to przede wszystkim działacz sportowy. Mam nadzieję, że przemycone w filmie informacje o międzynarodowych spotkaniach prezydenta skutecznie wyprowadzą takich widzów z błędu. Niestety kilka razy w trakcie seansu czułam się jakby mnie brano za naiwną. Dużą rolę w akcji odgrywało rugby. Nie wszyscy znają zasady tej gry i nie każdy wie na czym polegają eliminacje do World Cup. Oczekiwałam wytłumaczenia mi tych zasad, które są ważne dla akcji filmu. Ale bardziej spodziewałam się sprytnego przemycenia tych informacji, a nie naiwnych scen, jak np.: mister sportu rozrysował Mandeli wykres tłumaczący kto kogo musi pokonać żeby wygrać, a Mandela już mówi ł, że w szkole grał w rugby, to chyba trochę sam powinien kumać. Nie do końca to kupuję.Albo: jest mecz, nasi wygrywają, widać to doskonale na tablicy z punktami (nawet taka zielona osoba w Rugby jak ja potrafi się zorientować), ale czarny ochroniarz nie załapał że nasi wygrywają, tylko biały ochroniarz musiał mu to wytłumaczyć. Ale dosyć czepiania się drobnostek – film jest piękny i wzruszający z hollywódzkim zakończeniem i masą łez wzruszonego widza.


„Szalone serce” – chyba nie ja jedna przypomniałam sobie na tym seansie o filmie „Zapaśnik”, ponieważ to również jest historia weterana w swojej branży (tym razem muzyka country, a nie zapasy), który również dokonuje zwrotu w swoim życiu. Historia bardzo wzruszająca. Co ciekawe, koniec nie taki jak byśmy sobie i bohaterowi życzyli, a jednocześnie i tak jest happy endem.

„W pułapce wojny” – Zawsze w filmach wojennych, żołnierze doceniają dom i pragną wrócić tam, gdzie jest bezpiecznie. Nawet jeśli są dzielni, bohaterscy i męscy. A tu jakże odmienna historia o żołnierzu, który bez adrenaliny wytrzymać nie może. Ładny ciekawy film, ale żeby od razu Oscar dla najlepszego filmu? ….

„Ondine” – jak to powiedziała moja przyjaciółka – współoglądaczka filmu: „such a good music in such a bad movie”.

„Zakochany Nowy Jork” – a nastawiłam się na taki fajny romantyczny film…. Hmmm… No niby pomysł fajny: film składa się z kilku krótkich filmików stworzonych przez różnych reżyserów, a jednocześnie te sceny tworzą całość o wspólnym przewodnim temacie „miłość w wielkim mieście”. No i właśnie pomysł super, tylko że jakoś nie wyszło L Jedyny plus za śmieszną scenę z Ethanem Hawkiem.

„Bracia” – trudny dramat, czyli gatunek który lubię najbardziej. Oczywiście, że mi się podobało! A do tego cudowne aktorstwo Tobey’ego Maguire i Natalie Portman. No w końcu od dawna wyczekiwana prawdziwa uczta filmowa!!!!

„Sex w wielkim mieście 2” – no wiadomo, że tego typu film ani nie wniósł wartości do mojego życia, ani nie wzruszył, ani nie skłonił do refleksji. Ale za to przyjemnie się oglądało i nawet kilka razy się śmiałam.

4 näyttökertaa
 
Kommentit

Ei ole kommentteja vielä.
Jätä kommenttisi, aloita keskustelu!

Blogi
Blogit päivitetään joka 5 minuutti